Interakcje roślin i zapylaczy | wyniki badań
Na początku września zeszłego roku sprawdzaliśmy, jak miejskie zapylacze reagują na kwiaty bluszczu (Hedera helix), który powszechnie porasta nasze miejskie ogrodzenia. Badaliśmy, czy owady zapylające – pomimo przeszkód w postaci infrastruktury miejskiej – są w stanie odwiedzać różne stanowiska kwitnącego bluszczu oraz – jak pobliskie otoczenie wpływa na transport pyłku.
Obserwowaliśmy interakcje roślin i zapylaczy na czterech populacjach kwitnącego bluszczu znajdujących się na Ursynowie.
Badanie transportu pyłku pomiędzy lokalizacjami było możliwe, dzięki wcześniejszemu zabarwieniu pyłku za pomocą roztworu kropek kwantowych. O kropkach kwantowych i Noblu pisaliśmy już wcześniej #wartowiedzieć → https://bit.ly/3ylRLIW
Na każdej z badanych populacji barwiliśmy pyłek innym kolorem. Następnie po przejrzeniu zebranych słupków pod mikroskopem ze źródłem światła UV mogliśmy sprawdzić, z której populacji pochodzi pyłek znajdujący się na danym znamieniu słupka.
Na zdjęciu – Barbara Płaskonka
Wyniki badań
We wrześniu, czyli pod koniec sezonu wegetacyjnego, kiedy obszary zielone nie są już tak obfite w kwiaty, bluszcz stanowi źródło pożywienia dla zapylaczy, dostarczając im zarówno nektar jak i pyłek.
Jakie owady przyciąga? W naszym badaniu najczęściej obserwowaliśmy muchy (Diptera), bzygi (Syrphidae) i pszczoły miodne (Apis mellifera). Najwięcej jednak zaobserwowaliśmy much – ich odwiedziny stanowiły ponad 40% odwiedzin wszystkich zapylaczy.
Zaobserwowaliśmy transport pyłku pomiędzy wszystkimi badanymi populacjami, co potwierdza wyniki naszych poprzednich badań – owady przemieszczają się pomiędzy populacjami roślin nawet, gdy są one otoczone przez budynki i ulice. Tym samym zwiększają rozprzestrzenianie pyłku w środowiskach miejskich.
Dlaczego my to w ogóle robimy?
Wiemy, że miasta, choć rozwijają się nadzwyczaj dynamicznie i zajmują nowe tereny, mogą być ważnym siedliskiem dla dzikich organizmów. Niestety, mimo coraz bardziej obszernej bazy informacji, nadal nie znamy charakteru procesów zachodzących w ekosystemach terenów zurbanizowanych.
Wierzymy, że badania naukowe oraz społeczne zaangażowanie są początkiem korzystnych zmian w planowaniu i tworzeniu zieleni miejskiej. Znamy (niestety) przykłady negatywnego wpływu warunków miejskich na populację zapylaczy. Jednym z ważniejszych jest „betonowanie miast” – czyli wymiana obszarów biologicznie czynnych na nieprzyjazne i nieprzepuszczalne powierzchnie (budynki, ciągi ulic, chodniki). Pociąga to za sobą spadek różnorodności źródeł pożywienia i miejsc lęgowych dla dużej części dzikich owadów np. gatunków samotnych pszczół z rodziny pszczolinkowatych (Andrenidae).
W przypadku trzmieli (Bombus) pogarszająca się jakość siedlisk w warunkach miejskich spowodowała spadek różnorodności gatunkowej. A można było uniknąć tych zmian – choć częściowo.
Takie mało wartościowe siedliska miejskie są również często wynikiem wytężonych starań ogrodników, np. równiutko strzyżone trawniki. Dla owadów odżywiających się nektarem i pyłkiem, takie przesadnie zadbane trawniki to #pustynia pozbawiona źródeł pokarmu.
Coś pozytywnego!
Dobrze utrzymana zieleń miejska może być siedliskiem o dużej różnorodności gatunków zapylaczy. Przykładowo w Berlinie odnotowano aż połowę niemieckiej fauny pszczół, w Wielkiej Brytanii zaś 35% wszystkich gatunków bzygowatych stwierdzono tylko w jednym ogrodzie miejskim!
Wynikami badań podzieliła się z nami doktorantka Wydziału Biologii UW – Barbara Płaskonka. Projekt jest dofinansowany w ramach konkursu „Zielony Uniwersytet Warszawski” w ramach Działania IV.3.1 „Granty wewnętrzne Uniwersytetu Warszawskiego dla podniesienia potencjału badawczego pracowników” w ramach programu “Inicjatywa Doskonałości – Uczelnia Badawcza”.