Trujące lekarstwa, czy lecznicze trucizny? - Ogród Botaniczny Uniwersytetu Warszawskiego

Trujące lekarstwa, czy lecznicze trucizny?

Muchomor sromotnikowy, jadowity, piestrzenica kasztanowata – znamy te gatunki z opowiadań i prasy.  Trujące grzyby istnieją w świadomości wielu osób.  Ale czy zdajemy sobie sprawę, że także spożycie wielu otaczających nas roślin wyższych grozi śmiertelnym zatruciem?  Często te same gatunki znamy jako rośliny lecznicze.

Bywa, że pięknie kwitnące rośliny lub gałązki oblepione smakowicie wyglądającymi jagodami aż kuszą, aby je zerwać i spróbować. Biada nam jednak, jeżeli tym zerwanym i wetkniętym w kącik ust kwiatem okaże się konwalia (Convallaria majalis). Biada podwójnie! Po pierwsze – to roślina chroniona i napotkany strażnik wlepi nam słony mandat, może jednak nie zdążyć, jeżeli zawarte w konwalii glikozydy nasercowe okażą się szybsze!

Tak – proszę nie przecierać oczu – ten niewinnie wyglądający kwiatek – Konwalia (Convallaria majalis) – zawiera całkiem skuteczną truciznę, której spożycie objawia się początkowo nudnościami i bólami głowy, a następnie zaburzeniami rytmu serca (z migotaniem przedsionków włącznie).

Równie niebezpieczne są jej urodziwe, czerwone, dojrzewające pod koniec lata owoce.

Zgoła odwrotna sytuacja spotyka nas w przypadku cisu pospolitego (Taxus baccata), rodzimego, chronionego drzewa iglastego.

Ten często spotykany w parkach i ogrodach gatunek posiada ciemnozielone igły i bardzo efektowne, otulone czerwonawą otoczką (tzw. osnówką) nasiona. Cała roślina wraz z nasionami, zawierająca m.in. silnie toksyczny alkaloid taksynę, jest trująca. Wyjątkiem są właśnie owe czerwone osnówki. Wyjątkowo smaczne (sprawdzone przez autora!) często bywają pożywieniem ptaków.

To, że nie są toksyczne, to właśnie przystosowanie do zoochorii, czyli rozsiewania przez zwierzęta. Nasionko przechodzi przez układ pokarmowy ptaka, przebywa przy tym wraz ze swoim „przenośnikiem” spore odległości i wydalone ma szansę zasiedlić jakieś nowe miejsce.

W przypadku tego gatunku ciekawostką może być także fakt, że zwierzyna płowa (np. jelenie) jest odporna na zawarte w cisie związki, a np. konie są niezwykle wrażliwe na te substancje i padają po zjedzeniu niewielkiej ilości liści. Idąc dalej tropem trujących nasion i owoców, napotykamy kolejny przykład często spotykanej rośliny żywopłotowej – ligustru (Ligustrum vulgare).

Ligustr (Ligustrum vulgare), fot. Wikipedia

Lśniące, granatowo-czarne owoce zebrane w gronach na szczytach gałązek wyglądają bardzo podobnie do czarnych jagód; ich spożycie jednak może się skończyć tragicznie. Właśnie ze względu na owo podobieństwo owoców częstymi ofiarami zatruć bywają dzieci.

Toksyczne jagódki i inne zabawki

Gatunków, które podobnie jak konwalia i ligustr kuszą trującymi owocami, jest więcej. Wśród nich znajduje się, skądinąd uroczy, kwitnący pod koniec zimy, chroniony leśny krzew – wawrzynek wilczełyko (Daphne mezereum).

Silnie trująca jest cała roślina, jednak najczęściej do zatruć dochodzi na skutek zjedzenia lub ssania małych, różowych, pachnących kwiatków lub ładnych, czerwonych jagód. Równie niebezpieczne są inne znajome z lasów i parków – kalina koralowa (Viburnum opulus) i kalina hordowina (Viburnum lantana). Zatrucia po zjedzeniu ich owoców mogą doprowadzić nawet do śmierci. Nieco mniej niebezpieczna jest posiadająca ozdobne białe owoce śnieguliczka biała (Symphoricarpos albus) – wywołuje tylko niedyspozycje żołądkowe. Owoce niewinnego z pozoru kasztanowca pospolitego (Aesculus hippocastanum) – przez wielu zwanego „kasztanem” – również nie są tak zupełnie bezpieczne! Zjedzone mogą powodować zatrucia objawiające się m.in. mdłościami i wymiotami. Winne temu są zawarte w nich saponiny.


Co za dużo, to… trująco!

Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że zatrucia może wywołać także spożycie niedojrzałych owoców dzikiego bzu czarnego (Sambucus nigra), który powszechnie uważany jest za gatunek nieszkodliwy i remedium na wiele chorób. Trujące są także jego liście i pędy. Przed użyciem dojrzałe owoce należy bezwzględnie przegotować – niegotowane wywołują mdłości. Kwiaty również nie zawsze są bezpieczne – ich wąchanie powoduje czasem objawy alergii. Podobna sytuacja powtarza się przy wielu innych roślinach leczniczych. Niewłaściwie przygotowane lub podane w zbyt dużej dawce mogą stać się szkodliwe, a nawet śmiertelnie trujące.

Bez czarny (Sambucus nigra) fot. Wikipedia

Na przykład posiadająca ozdobne kwiaty i często sadzona w ogródkach naparstnica (Digitalis) jest źródłem substancji używanych w leczeniu chorób serca, jednak przedawkowanie zawartych w niej glikozydów nasercowych może być śmiertelne! Podobnie jest ze wspomnianą wcześniej konwalią majową czy kokoryczką wonną (Polygonatum odoratum).

Kokoryczka wonna (Polygonatum odoratum), fot, Wikipedia

Z kolei spokrewniony z nimi zimowit jesienny (Colchicum autumnale), także używany do celów leczniczych, zawiera jedną z najsilniej działających substancji trujących pochodzenia roślinnego – kolchicynę. Jednym z efektów jej działania jest zablokowanie podziałów komórkowych. Już około 1 mg na 1 kg masy ciała jest dawką śmiertelną dla człowieka i większości zwierząt. Nic więc dziwnego, że kwitnące jesienią zimowity rosnące na pastwiskach nie są zjadane przez zwierzęta.

Podobnie rzecz ma się z innymi roślinami trującymi, bowiem zawartość substancji trujących lub drażniących (co często na jedno wychodzi) jest jedną z form ochrony przed byciem zjedzonym (inne sposoby to np. kłujące ciernie czy kolce). Jeżeli więc na pastwisku zobaczymy kępki roślin omijanych przez krowy, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że zawierają one jakieś toksyczne substancje.


Oczy jak gwiazdy…

Istnieje kilka rodzin roślin kwiatowych, wśród których jest szczególnie wielu „trucicieli”. Do takiej rodziny należą np. psiankowate (Solanaceae). Przedstawiciele tej grupy zawierają silnie trujące alkaloidy tropanowe – hioscyjaminę, atropinę i skopolaminę. Ta ostatnia często stosowana była jako środek „nakłaniający” do zeznań – szczególnie w przypadku wyjątkowo opornych asów wywiadu (patrz: Stawka większa niż życie).

W niewielkich dawkach alkaloidy tropanowe działają podniecająco – wyciąg z pokrzyku wilczej jagody (Atropa belladonna) w dawnych czasach stosowany był przez niektóre elegantki chcące przypodobać się mężczyznom – wywoływał bowiem objawy podobne do objawów podniecenia seksualnego: zaczerwienienie ust, rumieńce, powiększenie źrenic i błyszczące oczy (belladonna – oznacza „piękna pani”). Roślina ta była jednym ze składników maści czarownic.

Równie trujący są inni przedstawiciele Solanaceae: lulek czarny (Hyoscyamus niger), bieluń (Datura), psianki, np. psianka słodkogórz (Solanum dulcamara), czy należący do tej samej rodziny tytoń (Nicotiana tabacum). Również wilczomleczowate (Euphorbiaceae) to istny rezerwuar toksycznych substancji – wiele gatunków wilczomleczy (Euphorbia) zawiera trujący sok mleczny. Do silnie trujących przedstawicieli tej rodziny należy także modny ostatnio w ogródkach rącznik pospolity (Ricinus communis) – znany również jako źródło oleju rycynowego.

„Coś ty Atenom zrobił, Sokratesie…?”

Kolejną rodziną wartą wspomnienia są baldaszkowate (Apiaceae). Niewiele osób wie, że cykuta, którą otruto Sokratesa, była uzyskiwana właśnie z jednego z przedstawicieli baldaszkowatych – szaleju jadowitego (Cicuta virosa) – choć wielu autorów wskazuje, że była to raczej koniina zawarta w innym gatunku z Apiaceae – szczwolu plamistym (Conium maculatum). Trujących substancji używano do pozbycia się wrogów politycznych, ale także miały one swoje zastosowanie w spędzaniu płodów. Jako środek poronny stosowany był np. jałowiec sabiński (Juniperus sabina) – roślina obecnie chroniona i rzadka, kto wie, czy nie przez te właśnie zabiegi oraz żywotniki (Thuja).

Szalej jadowity (Cicuta virosa) fot. Wikipedia

Inną grupą, na którą trzeba zwrócić uwagę, są rośliny działające kontaktowo na skórę. Przez ostatnich kilka lat sezon ogórkowy w prasie okraszany bywa zdjęciami dorodnych barszczy i komentarzami na temat poparzeń przez nie wywołanych. Jest to niestety prawda – lecz często znacznie przesadzona. Na terenie Polski (i w wielu krajach europejskich) można obecnie spotkać pochodzące z Kaukazu gatunki – barszcz mantegazyjski (Heracleum mantegazzianum) i bardzo podobny do niego barszcz Sosnowskiego (H. sosnowskyi). Faktem jest, że zawarte w nich związki czynne – furanokumaryny – pod wpływem słońca, w ciepłe dni mogą powodować silne dermatozy.

Najczęstszą przyczyną uczuleń jest jednak nieostrożność i lekkomyślność ludzka (autor wielokrotnie miał do czynienia z tymi roślinami, uważał, i jak do tej pory nic złego go nie spotkało). Mimo „reklamy” w mediach ciągle znajdują się osoby, które śmiało zapuszczają się w gąszcz tych roślin lub używają ich liści do osłaniania się przed słońcem. Nic więc dziwnego, że dochodzi do nowych przypadków poparzeń.

Gdybyśmy zechcieli wymieniać wszystkie rosnące u nas rośliny, które posiadają toksyczne właściwości, nie starczyłoby nam miejsca w tym numerze. Rosną wszędzie: na trawnikach, w parkach i ogrodach. Nie powinniśmy jednak popadać w przesadę i odgradzać się od nich murem. Od nas tylko zależy, czy będziemy stosować umiejętnie te, których właściwości w małych dawkach są korzystne, i unikać tych, które są najbardziej szkodliwe. Odpowiednio stosowane mogą nas bowiem leczyć, ale niewłaściwe obchodzenie się z nimi może być tragiczne w skutkach.

Naszym rozmówcą jest dyrektor Ogrodu Botanicznego UW, prof. dr hab. Marcin Zych – biolog, badacz ewolucjonista, etnobotanik, od lat zajmujący się skomplikowanymi relacjami roślin z zapylaczami. Więcej →

University of Warsaw Botanic Garden

Our Botanic Garden
is open every day and on public holidays.

Greenhouses are closed on Mondays.


Aleje Ujazdowskie 4
00-478 Warsaw

Opening hours

MARCH – APRIL | 10 am – 6 pm | ticket offices open until 5 pm

MAY – AUGUST | 10 am – 8 pm | ticket offices open until 7 pm

SEPTEMBER | 10 am – 6 pm | ticket offices open until 5 pm

OCTOBER | 10 am – 5 pm | ticket offices open until 4 pm

Używamy plików cookie, aby poprawić komfort korzystania z naszej witryny. Przeglądając tę stronę, zgadzasz się na używanie przez nas plików cookie.