Skarby herbariów – wywiad z kuratorem zielnika prof. dr hab. Marcinem Zychem - Ogród Botaniczny Uniwersytetu Warszawskiego

Skarby herbariów – wywiad z kuratorem zielnika prof. dr hab. Marcinem Zychem

Co to jest Herbarium?

– To inaczej zielnik, miejsce, w którym przechowuje się zasuszone rośliny, części roślin oraz różne obiekty, które są związane z roślinami i mają wartość naukową i historyczną. Okazy te mogą być także związane ze znanymi postaciami albo z określonymi wydarzeniami naukowymi i historycznymi.

Zasuszone rośliny przechowywane są na kartach zielnikowych i są skatalogowane. Dawniej herbariami lub herbarzami nazywano także książki, w których różne rośliny były opisywane i przedstawiane na rycinach. W herbarzach podawane były miejsca występowania roślin i ich zastosowanie. W Polsce znany jest na przykład zielnik Szymona Syreńskiego czy Marcina z Urzędowa.

Czym jest Herbarium według Pana własnej definicji, definicji jego twórcy i naukowca?

– Bardzo często zielniki, oprócz wartości naukowej, niosą ze sobą pewien ładunek sentymentalny, wspomnieniowy. Praca z własnymi zielnikami to pewna retrospekcja tego, nad czym i gdzie się pracowało. Każda karta to zapis miejsca, czasu i historii, którą można „odczytać” z zasuszonej rośliny.

Czym jest Herbarium / Zielnik dla botaników?

Zielniki stanową bardzo ważny element dokumentacji naukowej w pracy z roślinami. Przede wszystkim zielnik jest dowodem na to, że jakaś roślina występowała w jakimś miejscu, w konkretnym czasie. Dlatego tak ważny jest maksymalnie precyzyjny opis każdego okazu.

Chyba najczęściej zielniki są obecnie wykorzystywane do badań filogenetycznych, czyli ustalania pokrewieństwa ewolucyjnego roślin. Badania takie prowadzi się z wykorzystaniem informacji o sekwencji DNA różnych części genomów roślinnych. Aby uzyskać takie sekwencje, korzysta się z materiału zielnikowego do izolowania DNA i powielania określonych markerów molekularnych. Z całkiem sporym sukcesem można w ten sposób pracować z zielnikami, które mają nawet po kilkaset lat. Mnie osobiście udawało się wyodrębniać DNA ze sto-, stopiędziesięcioletnich zielników. I to wszystko można robić siedząc sobie w laboratorium gdzieś w Europie i studiując rośliny z południowo-wschodniej Azji, czy z Antarktydy.

Egzemplarz zielnikowy jest także niezbędnym elementem opisu nowych gatunków – czymś w rodzaju odwołania, czy zakotwiczenia gatunku w konkretnym, typowym osobniku.

Nierzadko w publikacjach naukowych wykorzystuje się owady, które w zielniku razem z roślinami bywają zasuszane. To też cenne źródło informacji. Z zielnika można także pobierać niewielkie ilości materiału roślinnego, które mogą służyć do badań mikroskopowych np. ziaren pyłku czy anatomii różnych organów roślinnych.

Oczywiście dziś możemy badać rośliny bardziej szczegółowo niż odwołując się tylko do ich budowy morfologicznej czy anatomicznej, ale zielniki nie przestały być bardzo ważne. Był taki moment, kiedy zaczęto je uważać za archaiczny sposób dokumentacji naukowej, było to w momencie gwałtownego rozwoju nauk molekularnych, genetyki, biochemii itd. Zaczęto wręcz uważać, że zielniki są zbędne. Nie ma nic bardziej mylnego, ponieważ dziś potrafimy je wykorzystywać także do innych celów – chociażby do badań ekologii czy biologii roślin. Dzięki zielnikom możemy badać nawet relacje międzygatunkowe.

Jakie jeszcze są korzyści z korzystania z zielników?

Analiza zielników może nam sporo powiedzieć o zmianach morfologicznych, które następują w roślinach i są, na przykład, spowodowane zmianami klimatu. Przyjmijmy, że interesuje nas w jaki sposób podwyższone stężenie dwutlenku węgla i podwyższona temperatura wpływa na roślinę. Odwołując się do zielnika, możemy zatem popatrzeć jak zmieniało się zagęszczenie aparatów szparkowych na liściach konkretnego gatunku na przestrzeni wieków. W Europie jest wiele starych kolekcji zielnikowych, które mają po 200, 300 lat i więcej, i dają szanse na podobne porównania.

Jakie historyczne zbiory posiada Herbarium OBUW? Co było impulsem do rozpoczęcia pracy nad kolekcjami?

– Nasz obecny zielnik jest stosunkowo młody. Warto jednak wspomnieć, że na UW istnieją faktycznie dwa zielniki. Jeden, który historycznie był zielnikiem Ogrodu Botanicznego, jest obecnie Zielnikiem Wydziału Biologii UW (akronim WA). Wynika to z historii: Ogród Botaniczny jest starszy od Wydziału Biologii, ale obecnie wchodzi w skład jego jednostek. Początkowo to właśnie Ogród Botaniczny, założony w 1818 r. był centrum nauk botanicznych Uniwersytetu Warszawskiego.

Michał Szubert, założyciel Ogrodu Botanicznego, wcześniej stypendysta Komisji Edukacji Narodowej, przebywał długo w Paryżu i tam pobierał nauki u wybitnych botaników francuskich. Z Paryża przywiózł zaczątek zielnika, który w dalszym ciągu istnieje i przetrwał zawieruchy wojenne. Przez stulecia z tej kolekcji rozwinął się obecny Zielnik Wydziału Biologii, który liczy sobie około pół miliona okazów. Jest jednym z bardziej znaczących herbariów w Polsce. Po II wojnie światowej zielnik ten przeszedł najpierw pod kuratelę Zakładu Systematyki i Geografii Roślin, a następnie Wydziału Biologii. Ogród Botaniczny dalej korzystał z jego zbiorów, ale Hanna Werblan-Jakubiec, ówczesna dyrektorka Ogrodu Botanicznego, wpadła na pomysł, by stworzyć bardziej podręczny zielnik, w którym gromadzone byłyby arkusze potrzebne do dydaktyki i dokumentacja kolekcji Ogrodu, jego projektów badawczych i wypraw naukowych. Stworzyliśmy więc nowy zielnik, który jest wpisany do Index Herbariorum (centralnego rejestru herbariów) pod akronimem WABG. Obecny zielnik Ogrodu jest więc mniejszy, bo jego historia jest krótsza.

Ile okazów posiada Herbarium OBUW i z jakich regionów polski pochodzą?

– Kolekcja zawiera około 10 tysięcy kart zielnikowych. Znajdziemy w niej dokumentację badań prowadzonych w kraju i za granicą, szczególnie bogato są reprezentowane gatunki zbierane w południowo-wschodniej Polsce. Badacze z Ogrodu Botanicznego UW eksplorowali tamte obszary, między innymi tworząc plany zarządzania Wigierskiego Parku Narodowego czy Puszczy Romnickiej, inwentaryzując gatunki chronione, ginące i rzadkie. W tej części kraju toczyło się także wiele projektów badawczych, w których sam brałem udział. W zielniku jest sporo zbiorów z wypraw botanicznych, których celem było wzbogacanie kolekcji Ogrodu.

Z jakich okazów jest Pan dumny? Dlaczego są wyjątkowe, jak zostały pozyskane? Jakie wiążą się z nimi ciekawe historie? Może Pan podać jakieś przykłady?

– Wszystkie nasze badania pozostawiają jakiś ślad w postaci kart zielnikowych. Chyba największy zestaw roślin zebranych do naszego zielnika z konkretnej wyprawy to jest kolekcja z wyjazdu do Iranu.

przekładam zielniki w górach Elburs w Iranie, fot. M.Zych

Powstało wtedy kilkaset kart zielnikowych bardzo interesujących dla nas roślin, m.in. z rodziny baldaszkowatych (Apiaceae). Szczególnie interesujące dla mnie były barszcze (rodzaj Heracleum), którymi się wtedy naukowo zajmowałem. Pamiętam taką historię, kiedy przekładałem zielniki w górach Elburs, na północy od Teheranu, a cała nasza ekipa biegała po skałach i znosiła mi rośliny.

Pamiętam ciekawe zdjęcie znad Bajkału, z gazetami poprzyciskanymi kamykami, żeby się suszyły i nie odleciały w dal.

suszenie gazet do przekładania zielnika nad Bajkałem, fot. M. Zych

Sam problem pozyskiwania gazet nie jest czasem wcale błahy. Jeżeli człowiek jedzie na badania autem, to transport gazet jest prosty – zabiera się je z domu, ale samolotem – to już jest problem.

 Na przykład w czasie naszych badań w Izraelu na pustyni Negev stanęliśmy przed poważnym wyzwaniem – skąd wziąć gazety? Zapomnieliśmy zaopatrzyć się w nie w Tel Awiwie. Na szczęście okazało się, że gospodarz domu, który wynajmowaliśmy, pomógł nam i zdobył naręcze gazetek reklamowych z lokalnej drukarni . Dzięki temu nasz zielnik wzbogacił się o okazy szachownicy perskiej i innych okazów wczesnowiosennej flory pustynnej.

Mamy też sporo zbiorów z Bałkanów. Z USA mamy okaz sosny długowiecznej, który sam osobiście zebrałem w Górach Białych, obszaru, na którym rosną najstarsze drzewa na Ziemi. Te sosny długowieczne mogą mieć nawet po 5 tysięcy lat.

Sosna jednoigielna w the White Mts w Kalifornii, zielnik z tego drzewa jest w naszych zbiorach z wyprawy do USA, fot. M. Zych

Czego student, młody badacz może nauczyć się, odwiedzając Herbarium OBUW?

– Może zobaczyć różnorodność roślin, które normalnie nie występują razem i które pochodzą z bardzo różnych stref klimatycznych. Zielnik ukazuje budowę i wygląd konkretnej rośliny – jest przydatny wtedy, kiedy nie możemy zdobyć i obejrzeć żywego okazu. Dla studentów wykonujących badania naukowe, to także dokumentacja ich pracy, materiały do których wraca się później, aby dokonać bardziej szczegółowych oznaczeń lub pomiarów. W trakcie badań terenowych nie ma niekiedy czasu, aby zidentyfikować wszystkie napotkane okazy. W takich przypadkach zielnik stanowi coś w rodzaju notatki – czasem jest nawet na powrót nawilżany, żeby konkretnej części rośliny przywrócić trójwymiarowy, oryginalny kształt i przeanalizować jakieś istotne cechy, ważne na przykład dla oznaczenia gatunku.

Jakie w Herbarium OBUW wykorzystuje się techniki jego ochrony?

– Najmniej inwazyjna technika, jeżeli chodzi o ludzi – to wymrażanie. Niestety zbiór zasuszonych roślin bywa smakowitym kąskiem dla różnych grzybów, owadów i innych bezkręgowców, które chętnie żywią się suszem roślinnym, nie pogardzając papierem z kart zielnikowych. Prędzej czy później zachodzi konieczność dezynfekcji każdych zbiorów zielnikowych. Kiedyś metody bywały naprawdę inwazyjne – związki rtęci, arsenu, formaldehyd, DDT. Bywa, że nadal w starych zielnikach znajdziemy karty zielnikowe potraktowane takimi chemikaliami. Niektóre pomieszczenia zielnikowe przystosowywano do gazowania. Raz na jakiś czas pomieszczenie jest szczelinie zamykanie i wypełniane gazem, na przykład dwutlenkiem węgla czy azotem. My na szczęście jesteśmy w tej dobrej sytuacji, że obecna kolekcja jest stosunkowo młoda i dostępne już były zamrażarki, w których dało się uzyskać bardzo niską temperaturę.

Zgodnie z zasadami, karta wypożyczona z zielnika, wracając do pomieszczenia zielnika powinna więc zostać umieszczona na kilka dni w temperaturze co najmniej -30°C. Chodzi o to, żeby wymrozić wszelkie żywe organizmy, które mogłoby taką kartę zielnikową zniszczyć.

Jakie jest Pana ulubione Herbarium na świecie i dlaczego?

– Bardzo dobrze wspominam najbogatszy zielnik na świecie, czyli zielnik Królewskich Ogrodów Botanicznych w Kew, gdzie spędziłem wiele wspaniałych dni w nieprzebranych zasobach tego herbarium.

Praca była dość ekstremalna, bo główne magazyny znajdują się w dolnych kondygnacjach, gdzie utrzymuje się dość niską temperaturę. Chodzi o to, by zachować odpowiedni klimat, niesprzyjający rozwojowi owadów, bo to wpływa na kondycję i długość przechowywania roślin. Pamiętam, że byłem tam w lecie i po prostu marzłem nieprzytomnie, więc co kilka godzin musiałem przejść się po słońcu. Z drugiej strony bardzo miło wspominam dni, które spędziłem w zielniku Ogrodu Botanicznego w Jałcie, na Krymie.

Zebrany przeze mnie okaz Heracleum pubescens z locus classicus na Krymie, fot. M. Zych

To stosunkowo nieduży zielnik, ale bardzo bogaty, jeśli chodzi o roślinność krymską, też w dużej mierze endemiczną. Pamiętam specyficzny zapach suszonych roślin, ciepło i skrzypiącą, piękną drewnianą podłogę.

Bardzo ciekawym zielnikiem, gdzie pracowałem był zielnik w Leiden, w Holandii. Poza moimi ulubionymi barszczami, miałem szansę oglądać tam niezwykle cenne zbiory zielnikowe z XVII wieku. Były to, między innymi, jedne z pierwszych zielników pomidorów przywiezionych z Ameryki – nie w postaci pojedynczych kart, ale wielkiej księgi, gdzie te rośliny były zasuszone. Miło też wspominam prace w zielniku Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Tak zwane Herbarium „En Tibi” przechowywane w Leiden – jeden z najstarszych zachowanych zielników z XVII w. zawierający m.in.
zasuszonego pomidora, fot. M. Zych

Jeżeli chodzi o polskie zbiory – to właśnie ten ostatni zielnik i zielnik Instytutu Botaniki PAN są największe. Po nich, pod względem wielkości zbiorów, jest zielnik Wydziału Biologii UW.

W zielnikach panuje taka specyficzna, miła atmosfera. Na ogół, szczególnie w starych zielnikach poza typowymi obiektami, czyli kartami zielnikowymi znajdują się też inne kolekcje związane z roślinami. To mogą być jakieś duże fragmenty roślin, zbiory nasion. Zielniki przechowują też rośliny przechowywane w alkoholu, formalinie – szczególnie jeśli to są jakieś mięsiste organy. Wszystko po to, żeby nie tracić ich trójwymiarowości i struktury. Wiadomo, że spłaszczanie, suszenie nie sprzyja na przykład miękkim owocom. Poza tym w starych herbariach znajdziemy często antyczne ryciny, plansze, które ilustrujące budowę rośliny.

Jak widzi Pan przyszłość Herbariów?

– Funkcja zielników się zmienia – wchodzą w erę cyfrową. To bardzo ułatwia pracę z takimi kolekcjami i sprzyja też ich skutecznej ochronie. Kiedyś prosiło się kuratora zielnika o fizyczne przesłanie okazów z zielnika pocztą, co wiązało się zawsze z ryzykiem uszkodzenia materiału. Poza tym nie zawsze dostawało się to, co się chciało.

Dziś, dzięki cyfryzacji zbiorów zielnikowych, przed fizycznym kontaktem – możemy obejrzeć cyfrowy obraz każdej karty, co często wystarczy do niektórych celów badawczych, mamy też dostęp do ogromnej bazy danych, które do tej pory nie były dostępne. Przykładem jest projekt Herbarium Pomeranicum (Herbarium Pomorza), w którym brało udział kilka kolekcji zielnikowych, m. in. z Gdańska, Słupska i Szczecina. Stworzono archiwum około ponad 100 tysięcy zeskanowanych i otagowanych kart zielnikowych z konkretnym systemem wyszukiwania informacji.

To bardzo przydatne w pracy naukowej – także dla mnie. Przykładowo, jeden z moich niedawnych projektów naukowych dotyczył wielosiłu błękitnego (Polemonium caeruleum). To chroniona roślina z polskiej Czerwonej Księgi, której kilkanaście populacji badaliśmy pod kątem biologii zapylania i ewolucji strategii reprodukcyjnych.

Nasze tereny badawcze, położone głównie w północnej Polsce, wyselekcjonowaliśmy na podstawie danych literaturowych. Mimo że chętnie włączylibyśmy do naszego projektu więcej populacji wielosiłu, zdołaliśmy dogrzebać się do danych o zaledwie kilkunastu lokalizacjach. Już w trakcie projektu okazało się, że jest ich dużo więcej, ale wiedza o nich drzemie tylko w zielnikach. Wyobraźmy sobie, że jakiś badacz przed nami pracował w terenie, znalazł populację wielosiłu i jako dowód znaleziska zebrał w niej okaz zielnikowy. Okaz został zdeponowany w jednym z publicznych zielników – jednak z badań nie pojawiła się żadna publikacja. Taki fakt pozostaje więc nieznany szerszemu gronu botaników – z wyjątkiem tych, którzy natkną się na konkretną kartę zielnikową. .

W tej chwili, dzięki cyfryzacji herbariów, jesteśmy w stanie dotrzeć do takich informacji! Możemy wygenerować mapę występowania konkretnego gatunku na danym obszarze i w lepszy sposób planować badania, szacować stopień rzadkości roślin lub budować strategie ich ochrony.

Jeśli chodzi o nasze Herbarium, to nie doszliśmy jeszcze do etapu skanowania samych kolekcji, natomiast duża ich część jest dostępna w sieci w postaci opisu etykiet zielnikowych zawierających podstawowe dane o okazie (m.in. gatunek, lokalizacja, data zbioru). Dzięki międzynarodowym platformom skupiającym informacje o różnorodności biologicznej – na przykład Global Biodiversity Information Facility, dane takie, w tym opisy naszych kart zielnikowych, są dostępne dla badaczy z całego świata.

To narzędzie, które pozwala na różne ciekawe analizy właściwie bez wychodzenia z pokoju. Nie niepokoimy cennych kolekcji i jednocześnie mamy z nich bardzo dużo naukowego pożytku.

I na koniec, jaka jest najlepsza gazeta do tworzenia zielnika?

– To musi być najzwyklejsza, codzienna gazeta. Nie może być śliska, z połyskiem, kolorowa, nie powinna zawierać zszywek. Najlepsze są dzienniki z dość podłej jakości, miękkiego, chłonnego papieru – w naszych warunkach świetnie sprawdza się Gazeta Wyborcza, Rzeczpospolita czy Nasz Dziennik. To najtańszy i najporęczniejszy materiał, który dobrze przejmuje wilgoć z zasuszanych roślin. Ważne, żeby zebrana roślina wyschła jak najszybciej. W ten sposób unikamy pleśnienia, a okaz najlepiej się zakonserwuje. Nie straci swoich cech, nawet kolor kwiatów udaje się czasem zachować. Trzeba także pamiętać, że w trakcie suszenia okazy muszą być często przekładane, a zawilgocone gazety trzeba zastępować suchymi do momentu całkowitego wyschnięcia rośliny. Dopiero wtedy okaz taki nakleja się w odpowiedni sposób na kartonową kartę zielnikową, opatruje etykietą i, po dezynfekcji, umieszcza w zielniku.

– Dziękujemy za rozmowę.

19.08.2025

Naszym rozmówcą jest dyrektor Ogrodu Botanicznego UW, prof. dr hab. Marcin Zych – biolog, badacz ewolucjonista, etnobotanik, od lat zajmujący się skomplikowanymi relacjami roślin z zapylaczami. Więcej →


Sezon 2025
Artystyczny Botaniczny

W tym roku
spoglądamy na świat przyrody
okiem artystów.
Ta wyjątkowa perspektywa
poprowadzi nas po ścieżkach Ogrodu.


Zapraszamy na wydarzenia
powiązane z tematem tego sezonu:
wykłady, spacery z motywem,
warsztaty, koncerty oraz wystawy.


Warszawa, Aleje Ujazdowskie 4





Ogród Botaniczny UW
Zielona oaza w sercu wielkiego miasta!

W wrześniu zapraszamy
codziennie w godz. 10.00 – 18.00
Kasy czynne są do godz. 17.00
Ostatnie wejście – godz. 17.20



W ramach biletu wstępu zapraszamy na
weekendowe spacery z edukatorami
w soboty i niedziele o godz. 13.00







Szklarnie
Las tropikalny w centrum Warszawy

SZKLARNIE są dostępne
od wtorku do niedzieli oraz w dni świąteczne
w godz. 10.00 – 18.00


Kasy są czynne do godz. 17.00
Ostatnie wejście do szklarni o godz. 17.20


Zajęcia z edukatorami
dla grup zorganizowanych

od wtorku do niedzieli
w godzinach 10:00 – 15:00.
Zapisy → wycieczki.ogrod@uw.edu.pl


Realizowane projekty z Funduszy Europejskich

Używamy plików cookie, aby poprawić komfort korzystania z naszej witryny. Przeglądając tę stronę, zgadzasz się na używanie przez nas plików cookie.